Paleta zawiera dziewięć cieni, wszystkie w kolorach fioletu i różu i o cudownej, masełkowej konsystencji. Opakowanie jest kartonowe i nie wygląda bardzo drogo, ale opakowanie palety Hudy, które oglądałam w Sephorze, jest bardzo podobne. Niemniej kartonik jest mały i zgrabny, a całość urocza.
A jak prezentują się kolory?
→ perłowy, śliwkowy fiolet o średnim nasyceniu
→ perłowy, brązowy fiolet, bardzo nasycony
→ matowa fuksja o niezłej pigmentacji
→ matowy, śliwkowy brąz , bardzo ciekawy kolor
→ błyszczący, brudny fiolet z kroplą różu
→ zimny fiolet o chłodnym błysku o średniej pigmentacji (na zdjęciu nieco przekłamany, w rzeczywistości nie jest aż tak niebieski)
→ ciepły i intensywny, matowy koralowy róż
→ bardzo jasny perłowy róż, idealny np. do rozświetlenia wewnętrznych kącików
→ różowy fiolet o delikatnym błysku
Całe zestawienie jest kobiece i bardzo użytkowe, szczególnie dla fanek takich odcieni. Pigmentacja wszystkich kolorów nie jest równa, ale raczej dobra, choć znam wiele marek o większym nasyceniu cieni. Mi szczególnie przypadły do gustu 3 matowe cienie.
Warto wspomnieć o cenie, która jest zaskakująco niewielka - 26,49 zł. W porównaniu do małych paletek Huda Beauty (ok. 130 zł.) jest to niewielki wydatek, a cienie przecież są bardzo interesujące!
Efekt na oczach jest zaskakująco dobry. Cienie nie tworzą jednobarwnej plamy, nie zlewają się ze sobą, kolory dobrze przenoszą się na powieki, są intensywne i nasycone!
Nie wiem, dlaczego, ale nie spodziewałam się tyle dobrego po tej paletce!
Nie wiem, dlaczego, ale nie spodziewałam się tyle dobrego po tej paletce!
Uwielbiam jesień i co tu dużo mówić - jestem typową jesieniarą. A jeśli jesień, to tylko koc, gorąca czekolada lub herbata, dobra książka i makijaż wykonany kosmetykami Bell Cinnamon Girl. Ostrzegam, w przeciwnym wypadku nie będziemy prawdziwymi jesieniarami!
Po znacznej przerwie, w dobie zamierającego blogowania postanowiłam raz jeszcze dać wyraz swoim kosmetycznym fascynacjom i wrócić do pisania o nich.
Moja miłość do kosmetyków nie słabnie. Po tak długim czasie niegasnącej namiętności mogę już chyba uznać, że to miłość na całe życie, ta jedyna!
Na dobry nowy początek kilka słów o moich zakupach z październikowej promocji w Rossmannie, na której oczywiście miałam nic nie kupować.