­
­

Nieświąteczny post o paletach dobrych też na Święta. Pease dla drogerii Cocolita

By Generał Marchewka - grudnia 18, 2019



Palety, które pasują na absolutnie każdą porę roku? Jest takich wiele, a ograniczają nas tylko mody i przekonania.
Dziś kilka słów o dwóch małych paletkach, które polska marka Pease stworzyła dla drogerii internetowej Cocolita ubiegłego lata. Choć są tych samych rozmiarów, mają zupełnie różne charaktery! :)




Jako pierwsza trafiła do mnie paleta Indian Summer. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z kosmetykami Pease, a już szata graficzna tej palety totalnie mnie w sobie rozkochała. Środek okazał się równie ekscytujący!
Paleta Indian Summer to kompletna kompozycja ośmiu kolorów, równocześnie basicowa i interesująca. To niełatwe - stworzyć coś równocześnie praktycznego, co posłuży w makijażu oka od A do Z, ale też będzie stwarzało możliwości szaleństwa - i zamknąć to w małym kartoniku ośmiu cieni.
Jakie kolory zawiera Indian Summer?


burned - matowy, nieco suchy (jak wszystkie maty Pease), śliwkowo - bordowy
velvet - perłowy, dobrze nasycony, miękki, bordowy z kroplą brązu
golden hour - intensywnie złoty, perłowy
hot chocolate - ciemny, matowy brąz, świetnie da się go budować
carbon - dobra matowa czerń
smoothie - mój idealny cie do makeup no makeup, matowy, przybrudzony róż z nutą koralu, delikatny i dziewczęcy, można go budować
shine - bardzo mocno napigmentowana perła, chłodne złoto, po prostu piękne
shimmer - drobno zmielone, liczne drobiny - to wykończenie jest ostatnio szalenie modne!
shadow - jasny brązowy mat, idealny na załamanie|
primer - bardzo jasny beż, bazowy lub do rozcierania innych cieni




Paleta będzie idealna do makijaży zarówno delikatnych jak i mocniejszych, romantycznych i bardzo kobiecych.
Propozycja o nazwie Vivid View jest zupełnie inna. Kiedy na nią patrzę, widzę totalne szaleństwo, ale dzięki odcieniom beżu, ciemnego beżu, brązu i czerni możemy nią też wykonać makijaż nude.




juice - matowa pomarańcza
lemon - klasyczna źółć, której intensywność możemy budować, mat
sea - piękny turkus, mat
cocoa - ciemny brąz, nieco chłodniejszy niż hot chocolate w palecie Indian Summer, mat
blacker - matowa czerń, która jest nieco bardziej satynowa niż carbon w palecie Indian Summer, przez co carbon wydaje się odrobinę bardziej nasycona
blue sky - bardzo oryginalny odcień zimnego błękitu, który ma w sobie kroplę lawendy, mat
neon lilac - nazwa mówi wszystko o tym chłodnym, matowym odcieniu
coral - nasycony koral, jako jedyny w palecie wydaje się mieć delikatne złote drobinki, jednak są one niewidoczne na skórze. Na powiece jest satynowym matem
nude - matowy odcień beżu, o wiele jaśniejszy niż shadow w Indian Summer. Będzie fajny do rozcierania, a przy bardzo jasnych karnacjach posłuży do naprawdę subtelnego konturowania oka
first step - piekny, jasny beż, nieco ciemniejszy i bardziej cielisty niż primer w Indian Summer, myślę, że znajdzie więcej zwolenniczek!




Jak widzicie, cienie w tych dwóch paletach nie powielają się, a każda, mimo że niewielka, daje mnóstwo możliwości. Każdą z nich stworzymy klasyczny makijaż, ale możemy też zaszaleć. Dla fanek błysku i romantycznej tajemnicy bardziej odpowiednia będzie Indian Summer, a artystyczne dusze na pewno zachwycą się Vivid View. 
Maty w paletach są suche, ale ich pigmentacja jest idealnie wyważona - nie za słabo, nie za mocno - przez co możemy łatwo zbudować pożądaną intensywność.
Jedyne, nad czym ubolewam to fakt, że na obecnym rynku tak szybko pojawiają się nowości, i takie perełki jak te szybko zostają zapomniane, a ich potencjał niewykorzystany w pełni.

Macie którąś z tych paletek? Lubicie?








  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze